Śnieżny początek sezonu

Witam w nowym sezonie zimowym. Super obiecujący początek już za nami. Obfite opady śniegu w połowie listopada otworzyły szanse na wczesne rozpoczęcie działalności zimowej. Regularnie dosypywało śniegu także w kolejnych dniach. Dlatego też nie mogło być inaczej i na przełomie listopada i grudnia pojawiliśmy się w górach. I teraz zagadka – w jakich górach ? No i pewnie znowu nikogo nie zaskoczę. Oczywiście w Dolomitach.

Ze względu, że to początek sezonu i do tego dni listopadowo-grudniowe są zdecydowanie krótkie zrezygnowaliśmy z wyszukiwania jakiś konkretnych „wypasionych problemów” czy trudniejszych zjazdów. To zostawiamy sobie na następne tygodnie.Teraz skoncentrowaliśmy się na typowo skiturowej działalności. I jednym zdaniem – było fantastycznie. Po pierwsze wyśmienite warunki śniegowe. Nieomalże takie jak w środku dobrego sezonu. Po drugie superowa pogoda. Przez pierwsze dwa dni w miarę dobra (wietrznie) ale przez następne pięć dni działalności wręcz wzorcowa. Po trzecie minimalna ilość innych skiturowców. W połowie dni tego wyjazdu byliśmy wręcz jedynym zespołem w odwiedzanej właśnie dolinie.

Głównie działaliśmy z Anią w dwóch nowych dla nas rejonach. Pierwsze pasmo górskie to Fanes-Sennes-Braies. Miejsce przepiękne i dość rozległe obszarowo. Rejon jest wręcz wymarzony na skitury dla osób średniozaawansowanych. Wiele szczytów wręcz zaprasza do zdobycia ich na nartach. Na większość z nich wiodą podejścia rzędu 700-1100m w pionie (licząc od schronisk, których jest tu kilka ale oczywiście otwartych dopiero w środku sezonu skiturowego). My musieliśmy startować około 500m niżej. Ale jest to opcja znowu optymalna dla ogólnej mobilności no i przecież zjazdy są także wtedy dłuższe. Na przyszłość wypatrzyliśmy także kilka ambitniejszych szczytów na typowe dłuższe wyrypy. Druga super miejscówka (dla nas zdecydowanie ciekawsza) to rejon Puez-Odle (słabo mi znany i to wyłącznie z lata). Tutaj także znajdziemy trochę szczytów i przełęczy typowo skiturowych ale absolutna większość możliwych dróg i linii to trudniej osiągalne źleby, zawiłe w przebiegu trasy tak samo do góry jak i w dół. Jednym słowem skialpinistyczny raj. W tym sezonie z pewnością spędzimy tu kilka mam nadzieję owocnych dni.

Podsumowując nie pamiętam aż tak dobrych warunków na przełomie listopada i grudnia. Był to niewątpliwie wyjątkowo malowniczy i bardzo satysfakcjonujący tydzień. Dlatego też będąc teraz tak pozytywnie „naładowanym” życzę wszystkim klubowiczom wyjątkowo udanego sezonu zimowego 2019/2020 .

Do zobaczenia w górach.
Wojtek Sobczyński